Tym razem grupa fotograficzna szukała w plenerowych portretach czegoś, co nosi angielską nazwę: bokeh (polskiej nazwy nie ma). To te rozświetlone światłem kółka. Występują tylko wtedy, gdy używamy ” długich” obiektywów i otwieramy przysłonę do końca. Trzeba też zadbać o to, by świecące punkty (dziury w listowiu drzew) były wystarczająco daleko. Jak widać, bokeh nie przeszkadza portretom, wręcz przeciwnie, dodaje im głębi. A potem postanowiliśmy poprzyglądać się światu przez dziurkę.
11990646_932814300090130_1592362043410742304_n

11987135_932813870090173_4092030344273226668_n

11998930_932814013423492_6790421084518163012_n

12009742_932814563423437_4778428581280603484_n

12004864_932814573423436_4897964019016705903_n

11215063_932814603423433_8719956204135401838_n